Prolog[]
-Ruszamy!-krzyknął jeden z Bohaterów-Robotów,strzelając do kolejnego robota-uciekiniera.
-Tak jest,szefie!-krzyknął Raptor,pozbawiając głowy jednego z robotów.
Drużyna Zeta-2 akurat walczyła z uciekinierami z Więzienia na Rigorii. Planetę tą można opisać dwoma słowami-kupa piachu. Pokryta piachem,jej większość to wydmy i pustynie,dodatkowo nie ma tu żadnej flory,nic więc dziwnego,że planeta jest niezamieszkana. Jedynym punktem na Rigorii jest placówka więzienna,do której zsyła się najniebezpieczniejszych złoczyńców w galaktyce Ardonia XI. Dawniej cicha,pusta pustynia,obecnie rzeźnia. Ciała pokonanych leżały na ziemi w kałużach krwi,a szczęściarze,którzy jeszcze stali o własnych siłach,walczyli. Raptor użył plecaka anty-grawitacyjnego i wzbił się w powietrze. Podczas upadku,rozciął jednego z robotów na pół. Rozejrzał się. Wróg bez wątpienia miał przewagę liczebną,aż trudno było uwierzyć,że cała grupa jeszcze stoi. Spodziewał się co najmniej 2 ofiar. Jedną z nich mógłby być Clatter-nie cierpiał go,zresztą z wzajemnością. Jednak robot stał,walcząc z wieloma wrogami na raz. Clatter został otoczony. Zachował jednak zimną krew i chwycił jednego z napastników za głowę. Drugiego,który stał za nim,ustrzelił swym Miotaczem Wstrząsów. Głowa napastnika potoczyła się po ziemi. Clatter zacisnął dłoń na uchwycie i uderzył trzymanego przez niego robota miotaczem,łamiąc mu maskę na głowie,i jak się po chwili okazało,też samą głowę. Bohater uskoczył przed atakiem kolejnego przestępcy i strzelił w niego,trafił. Czwarty natomiast zaszedł go od tyłu i mocno ścisnął. Clatter próbował się wyrwać,lecz uścisk był zbyt mocny. Bohater uderzył uciekiniera głową, odwrócił się,przystawił swoją broń do jego brzucha i wystrzelił. Bezwładne ciało upadło na ziemię. Bohater ujrzał Raptora i spojrzał na niego mściwym wzrokiem.
Raptor jednak nie zwrócił na to uwagi,właśnie walczył z dwoma przestępcami. Jednemu odciął rękę,drugiego zabił,wbijając ostrze swej broni w jego tors. Bezręki uciekinier
miał zamiar ustrzelić Raptora,ten jednak skoczył do góry,zrobił salto w tył i wylądował za przestępcą. Przystawił ostrze do jego karku,spalając mu fragment pancerza,a
następnie wystrzelił,odrywając głowę od reszty ciała. Bohater miał chwilę na ochłonięcie,gdyż nikt go teraz nie atakował. Ponownie rozglądnął się i zauważył Sama,który
krył się właśnie za jednym ze zbiorników trujących gazów,których było wiele w powietrzu na Rigorii. Ponownie użył plecaka i wylądował tuż obok swego partnera.
-Co tam,Speed?-spytał Raptor.
Sam,najwidoczniej zdziwiony obecnością swojego przyjaciela,odparł "Trzymam się".
-Gdzie szef?-ponownie spytał Raptor.
Sam powiedział tylko "tam" i wskazał palcem na zbiornik gazów,na którym walczył właśnie lider Zeta-2. Przywódca całkiem nieźle sobie radził, chociaż przeciwnik miał dwie pary ramion i miał więcej
kończyn do ataku. Zablokował właśnie ostrzem od swojego miotacza kolejny cios wroga, ale następny atak już go dosięgnął. Dowódca Zeta-2 spadł ze zbiornika.
-"Ha...Mam pomysł."-stwierdził w myślach i używając resztek swych sił, zaczął oddalać się od zbiornika.
-Co jest?! Już uciekasz, Bohaterze?! Wracaj i walcz, tchórzu!-krzyknął za nim uciekinier, z który właśnie walczył.
-Wracać to nie wrócę, ale walczyć będę nadal.- oznajmił i wystrzelił ze swojego granatnika. Pocisk dosięgnął kontener i po chwili rozległ się huk eksplozji. Zwłoki więźnia wyrzucone zostały poza pole ognia. Jego ciało w większości było zwęglone. Po chwili trupa pochłonął piach.
-Oddział, naprzód!- wykrzyknął lider Zeta-2 i pomknął ku kolejnym wrogom.
Cała jego drużyna ruszyła za nim. Clatter użył swojego miotacza, aby wywołać wibracje sejsmiczne. Wielu przeciwników padło po tym ataku i już nie wstało. Raptor ciął swych oponentów ognistymi ostrzami, jakby to były zwyczajne kartki papieru. Sam wbił swoją bronią w głowę kolejnego więźnia, powodując jego zgon. Niedługo cała drużyna rzuciła się ku grupie uciekinierów, którzy mieli widoczną przewagę liczebną. Kolejne
odgłosy bitwy rozeszły się po okolicy.
-Dobra robota, drużyno Zeta-2!-odparł lider oddziału. - Ci goście już raczej nigdzie nie uciekną.-
-W porządku, wracajmy do Makuhero!-zakrzyknął Raptor.
-Racja, chodźmy do latacza.- odparł przywódca grupy i pomknął ku pojazdowi. Reszta poszedła za nim.